2.8.17

Cel - odchudzanie?

Bardzo dawno mnie tu nie było. Dużo pracuję, dojazdy do pracy zajmują mi niesamowicie dużo czasu. No i dzieje się u mnie sporo.

Jednak wracam. Wracam będąc dużo starszą i bogatszą w doświadczenia. Wracam, bo kiedy piszę to łatwiej jest mi ogarniać swoje cele, a mam właśnie jeden do osiągania. (nie osiągnięcia, bo to jest trochę bardziej skomplikowane ;) )

Cel - odchudzanie? 


Zwykle gdy do akcji wkracza dietetyk (a tak jest w moim przypadku) chodzi o odchudzanie. Teraz ze mną jest inaczej. Gdzieś po drodze coś takiego się zadziało w mojej głowie, że zaakceptowałam swoją fizyczność i nie chcę za bardzo chudnąć. Chcę za to żyć zdrowiej, a gdy się na nic nie ma czasu - potrafi to być bardzo trudne.

Niedawno trafiłam do dietetyka, który jest tak bardzo przyjazną duszą, że postanowiłam całkowicie mu zaufać i oddać w jego ręce moje zdrowie, które nie do końca jest takie, jak bym sobie tego życzyła. Mam spore problemy z nadciśnieniem, które od 2 miesięcy leczę, a które podobno może się obyć bez leków jeśli tylko zacznę się prawidłowo odżywiać.

Filip Kowalczyk czyli Dr Filip, bo o nim mowa, jest bardzo sympatycznym i wyluzowanym dietetykiem i jednocześnie lekarzem. W dodatku ma bardzo podobne do mojego podejście do odżywiania się, za co niejeden "pluszak" pokocha go z całego ekhm żołądka :D

Gdy spotkaliśmy się jakieś 2 miesiące temu zostałam dokładnie zważona i zmierzona. I do tych pomiarów będę się niedługo odnosiła. Dlaczego aż 2 miesiące czekałam na rozpoczęcie nowej drogi? Gdy zmiany są duże - dobrze jest się do nich dobrze przygotować. Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że zmiana nawyków żywieniowych może sporo kosztować, choć Filip jest bardzo elastyczny jeśli chodzi o tworzenie diety.

Nie będę się teraz wgłębiała w ten temat, ponieważ dzisiaj chciałam tylko zakomunikować, że wczoraj zaczęłam! Zostawię też swoje wymiary, żeby było co porównywać.



19.9.12

Odchudzanie w toku :)

Tak, znowu mnie tu chwilkę nie było i ta chwilka jakoś inaczej powinna zostać nazwana, ale lepiej nie wgłębiajmy się za bardzo w ten temat ;)
Wgłębmy się w moje odchudzanie!

Tak, moi Drodzy - nie jest to wcale prosta sprawa, nie tryskam codziennie optymizmem, choć może czasem tak wyglądam ;) Miewam swoje lepsze dni i gorsze - dokładnie tak samo jak Wy! :)
Dzięki ogromnemu wsparciu Natur House - chudnę! Niektórzy powiedzą, że za wolno, ale ja jestem szczęśliwa, że w ogóle ma to miejsce :) Przecież nie mogę chudnąć 5 kg na tydzień, bo za miesiąc nie będę miała się w co ubrać ;)

Tak na serio -  im wolniej się to robi - tym lepiej i ta stara mądrość jest dla mnie w tej chwili najcenniejsza.

No więc chudnę ja sobie powoli, ale skutecznie i... bardzo mnie to cieszy :) BARDZO!

Poniżej zamieszczam foto moich pomiarów, dorzucę jeszcze tylko, że w tej chwili waga wskazuje 83,2 kg :) Czyż to nie piękne? Dla mnie bardzo. 6 kg piechotą nie chodzi ;) Już niedługo zobaczę na wadze 7... To będzie cudowne wydarzenie i z pewnością będę je tutaj świętowała :)






















Na koniec zapraszam na wpis z mojego drugiego BLOGA , w którym możecie sobie zobaczyć sposób na skurczenie się żołądka ;) Polecam! :D


25.8.12

Jak ten czas leci!

Ledwo się zaczęły wakacje, a już się kończą. Nie tak dawno dodawałam tutaj wpis, a teraz się okazuje, że jednak stało się to DAWNO temu. Tyle się dzieje, a ja za tym wszystkim nie nadążam. Muszę zatem spłodzić jakieś podsumowanie tego, co się ostatnio działo.

Jeśli chodzi o badania to okazało się, że OB mam ponad normę. Pobolewały mnie nerki, miałam  problemy  z zatrzymaną wodą. Na razie nerki mniej mi dokuczają, a waga powoli spada, więc jestem dobrej myśli, choć w tym tygodniu zbadam sobie jeszcze raz krew, żeby sprawdzić czy faktycznie doszłam do siebie.

Pani Beatka przez ostatnie 2 tygodnie była na urlopie i w poniedziałek dojdzie do mierzenia i ważenia po dłuższej przerwie. O ile woda nie zrobi mi psikusa to powinno być ok :) Rodzina zauważyła, że schudłam. Moja waga też pokazuje kilka kg mniej, więc jest dobrze. Odkąd dorzuciłam do diety ruch (nareszcie!) od razu zauważyłam jego zbawienny wpływ na moją sylwetkę/samopoczucie/wagę. Włączyłam go w postaci jazdy na rowerze (swojego nie mam, ale pokochałam rowery miejskie Veturilo). Mój rekord na rowerze to 39,35 km :) Średnio robię sobie jakieś 13 km co drugi dzień.

Jeśli chodzi o dietę to się trzymam. Jem bardzo regularnie, grzeszki zdarzają mi się niezmiernie rzadko, bo wiem, że wyjątkowo gwałtownie na nie reaguje ta wredna machina zwana wagą ;)

Poniżej wrzucam foto po małej rewitalizacji mojego wizerunku :)


8.8.12

Po kolejnej wizycie w Natur House

W poniedziałek kolejny raz odwiedziłam Panią Beatkę z Natur House z duszą na ramieniu, bo choć cały tydzień byłam bardzo grzeczna to nigdy nie można mieć pewności czy waga nie spłata nam figla. Na szczęście nie spłatała. Wprawdzie nadal mam zbyt dużo wody w organizmie, a do tego od paru dni bolą mnie nerki (wczoraj zrobiłam sobie badania i niedługo wybiorę się po wyniki), ale spadek wagi się pojawił, w obwodach również ubyło kilka centymetrów, co mnie oraz Panią Beatkę - bardzo ucieszyło :)

Jeśli chodzi o suplementy, to otrzymałam bardzo smaczny syrop Equilum oraz kapsułki Drenanat. Taka odmiana dobra jest dla organizmu podczas odchudzania. Dla mnie też, bo to zawsze jakieś urozmaicenie :) Oba suplementy mają za zadanie przyspieszyć spalanie tłuszczu oraz oczyszczanie.

U Kominka pojawiło się podsumowanie naszego odchudzania - gratuluję pozostałym uczestnikom efektów :) Moje nie są może spektakularne, ale trzeba wziąć pod uwagę także mój szacowny wiek ;) oraz fakt, że w ciągu ostatnich miesięcy przeprowadzałam kuracje odchudzające, a to niestety ma wpływ na przebieg każdego kolejnego odchudzania. Jak się do tego dorzuci brak ruchu (tu niestety dałam ciała) i parę niewielkich grzechów to efekty jakie są - każdy widzi ;) Trochę się tego wstydzę, a trochę nie. Ogólnie jestem zadowolona - waga spada, obwody się zmniejszają - czegóż chcieć więcej? :)


Tak wyglądało moje dzisiejsze śniadanko - Fibroki, borówki amerykańskie i kefir :)




4.8.12

Pulpety indycze z pure selerowym

Dzisiaj w końcu udało mi się znaleźć czas na dłuższe gotowanie, strzelanie fotek oraz stworzenie tego wpisu, dzięki czemu będziecie mogli poznać sposób na przepyszny i zdrowy obiad pochodzący z przepisów, które dostałam od Pani Beatki z Natur House :)


Pulpety indycze z pure selerowym

Składniki:
- 300 g mielonego mięsa z indyka
- 300 g selera (może być z nacią)
- jajo
- papryka (czerwona i żółta)
- koperek
- natka pietruszki
- sól, pieprz

Przygotowanie:
Seler umyj, obierz i pokrój razem z nacią. Wrzuć do wrzącej i posolonej wody. Gotuj kilka minut.






















Do mielonego mięsa dodaj jajko i posiekany koperek z pietruszką. drobno pokrojoną paprykę i wymieszaj.






















Masę przypraw solą i pieprzem (sprawdź czy Twoje mielone mięso nie zostało już wcześniej posolone). Uformuj z masy kulki zwilżonymi w wodzie rękami.






















Gotowe kulki wrzucaj do wrzącej wody z selerem (seler mi się w tym czasie ugotował, więc go wyciągnęłam i miałam więcej miejsca na pulpeciki).  Gotuj przez 20 min. Po ugotowaniu wyciągnij pulpety, a seler z nacią zmiksuj ze szklanką wywaru przyprawiając do smaku.




















Podczas gotowania się pulpetów pokrój paprykę oraz cukinię w kostkę, dodaj ząbek lub dwa czosnku, popieprz (jak musisz to posól) i podsmaż chwilkę na odrobinie oliwy.



















Na gotowych warzywach (powinny być chrupiące) ułóż pulpecikowe kulki i udekoruj je pure z selera (jeśli dodasz mniej wywaru będzie pure, jeśli więcej - wyjdzie sos).



















Smacznego :)

Ważenie/mierzenie nr. 5

O piątym mierzeniu pisałam już na moim drugim blogu TUTAJ.
Teraz tylko uzupełnię tamten wpis informacją, że z powodu kiepskiego wyniku spowodowanego nieoczekiwanymi odstępstwami od diety, otrzymałam nowy suplement Pertres, działający oczyszczająco. W tym tygodniu byłam wyjątkowo grzeczna nie pozwalając sobie na żadne ustępstwa i mam nadzieję, że w poniedziałek pojawią się tego efekty :)



25.7.12

Ależ ten czas leci! To już czwarty raz :)

To już czwarte nasze spotkanie i czwarty tydzień mojego odchudzania :) Moja wizyta w Natur House nie różniła się bardzo od poprzednich, choć na każdą kolejną przychodzę po prostu chudsza :) Dostałam też nowe suplementy - Memper. Tym razem zawarte w nich składniki mają za zadanie szybsze spalanie tłuszczu, utrudnienie jego odkładanie się, a także wzmocnić moją pamięć, co bardzo mi się przyda podczas turniejów Scrabble, na które z zapałem chodzę :)

Co jakiś czas ludzie się mnie pytają czy podoba mi się Natur House, czy polecam, czy ma sens. Nie wiem czy konkretnie Tobie się przydadzą usługi tej firmy, ale mi osobiście bardzo dużo dają spotkania z Panią Beatką oraz zalecane przez nią suplementy. Czuję się odpowiednio dopilnowana i zmotywowana, a odchudzanie nie jest męką, jakiej się boi każdy, kto myśli o zrzuceniu kilku czy kilkunastu kilogramów, ale przyjemnym wyzwaniem :)

Ubyło mi 3.3 kg w 4 tygodnie - mnie to zadowala :)
































Poniżej możecie też sobie pooglądać jak wyglądają moje małe grzeszki, na które sobie od czasu do czasu pozwalam :) Jak dostanę przepis to zrobię Wam wpis o cudownej szarlotce, którą robi moja koleżanka :) Tak, tydzień temu pozwoliłam sobie na tę pychotę i wcale tego nie żałuję ;)




Mrożone cappuccino na chudym mleku bez cukru


























Bubble Tea (moja biała, jaśminowa z kuleczkami liczi - mniam :)


16.7.12

Relacja z mojej trzeciej wizyty w Natur House :)

Muszę przyznać, że ten tydzień był niezły, co widać na zdjęciu poniżej :) Niestety dzisiaj ominął mnie trening w Pure, bo zgubiłam gdzieś swoją kartę i tak się tym faktem zdenerwowałam, że do Blue City pojechałam bez mojej sportowej torby. Jutro nadrobię tę zaległość z samego rana :)

Obiad dzisiaj był eksperymentalny. Pierś kurczaka udusiłam z cukinia i czerwoną porzeczką, a całość ułożyłam na rukoli spryskanej octem balsamicznym z Modeny o smaku truskawek (mniam!) Wyszło smacznie :)















15.7.12

Owocowy podwieczorek

Misiek jest specjalistą w robieniu sałatek owocowych. Dzisiaj poczęstował mnie wersją składającą się z ananasa, melona i czerwonej porzeczki. Na samą myśl o tej porzeczce cała się wykrzywiam ;) Na zdjęciu jest jej malutko, ale chwilę po zjedzeniu zawartości salaterki, wtrząchnęłam jej jeszcze kilka sporych garści. Trzeba dbać o odpowiednio duże dostawy witaminy C ;) No właśnie - do witaminy C niebawem powrócimy, ponieważ w piątek zamówiłam ją sobie w takiej oto postaci :) (Acerola)



13.7.12

Kalafiorowa surówka

Wczoraj chciałam zrobić podobną surówkę do tej, którą jadłam w Green Way czyli kalafiorową z koperkiem i zielonym ogórkiem. Przyprawiłam ją odrobiną soli, octem jabłkowym i spryskałam oliwą, a po jej ukończeniu udekorowałam ją czerwoną porzeczką. Po zrobieniu paru zdjęć wymieszałam  porzeczkowe kulki z sałatką i... nie był to zły pomysł :) Wyszło całkiem smacznie :)


















12.7.12

Sernik...

Przyznaję się - od czasu do czasu zgrzeszę. Tak było dzisiaj w Coffee Heaven, gdzie skusiłam się na taki sernik. (Podaję link, ponieważ jakoś nie miałam ochoty na robienie zdjęć). Co ciekawe - zjadłam go z niewielką przyjemnością i niejako z... musu, ponieważ musiałam szybko coś zjeść, a do wyboru miałam kanapki naszpikowane chemią i któreś z ciast (też pewnie nią naszpikowane, ale przynajmniej nie musiałam tego przeczytać ;) Nie mam większych wyrzutów sumienia - mus to mus ;) Może jutro pójdę na trening i sobie to spalę... kto wie... :)

O serniku napisałam to teraz zaproszę Was na Rozdanie :)


11.7.12

Kto powiedział, że dietetyczne jedzenie jest niesmaczne?

Część osób z nadwagą, broni się przed dietą bojąc się, że będzie trzeba jadać same nielubiane i niesmaczne potrawy. Owszem, jeśli ktoś nienawidzi warzyw - będzie mu ciężko, ale jeśli jest typowym "wszystkożercą" może się miło rozczarować. Do dzisiaj wracają na mój stół dwie z dietetycznych potraw sprzed paru lat. Jest to kurczak z selerem naciowym w sosie jogurtowym (lub bez niego) oraz indyk z brokułami i pietruszką. Wbrew pozorom jest to pyszne jedzenie :) Potraw takich jest mnóstwo i co jakiś czas będę je tutaj wrzucała :)

Wczoraj miałam ogromną przyjemność odwiedzić przyjaciółkę, która specjalnie dla mnie upiekła mojego ukochanego łososia, a do niego zrobiła pyszną sałatkę :) Później na deser trochę zaszalałam jedząc maliny, jagody i czereśnie, ale lepsze to niż ciasto, które zwykle podczas takiej wizyty pojawiało się na stole :)


10.7.12

Przepisy :)

Co jakiś czas dostaję pytania o przepisy na zdrowe posiłki. Pojawią się takie na moim blogu, ale zanim to nastąpi mam ciekawy link dla niecierpliwych :) ===>  Link  <=== Znajdziecie tam archiwalne numery Peso Perfecto - czasopisma wydawanego przez Natur House, w którym znajdziecie dużo, ciekawych przepisów na pyszne i zdrowe dania :) Smacznego :)




No i po ważeniu :)

Wczoraj z ciężkim sercem udałam się do Pani Beatki w Natur House, ponieważ nie do końca udało mi się zastosować do zaleceń w tym tygodniu. Szczególnie ostatnie dni dość mocno odbiegały od normy jeśli chodzi o ilość i godziny przyjmowania posiłków, co niestety odbiło się na wynikach.
Wyniki przedstawiają się następująco:




















Jak widać zeszło mi tylko 60 dag (wolałabym, żeby był to pełen kilogram ;), ale na pocieszenie pozostają mi wyniki pomiarów. 3-4 cm mniej to całkiem sporo :) Podobno gdyby nie weekend to ważyłabym mniej więcej 1.5 kg mniej. Teraz już wiem, że nie tylko unikanie zakazanych produktów ma duże znaczenie - bardzo ważnym jest, żeby przestrzegać godzin swoich posiłków i warto co 3 godziny zjeść cokolwiek, nawet jeśli nie jesteśmy głodni... Aż sobie to wytłuszczę ;) :

Bardzo ważnym jest, żeby posiłki jeść REGULARNIE! :)


Na koniec wizyty otrzymałam kolejne pudełko granulek Fibroki oraz nowy suplement - Drenanat:


























Jest to suplement dwufazowy - jedną fiolkę przyjmuje się rano - wspomaga ona spalanie. Natomiast wieczorem bierze się fiolkę nocną, która wspomaga oczyszczanie organizmu :)

Po wizycie w Natur Haus udałam się na drugie śniadanie, a później do Pure na trening, który składał się z półgodzinnego udeptywania orbitreka i przepłynięcia 4 km na wiosłach (na zdjęciu). Mocno się zmachałam, ale było fajnie :)



3.7.12

Od dzisiaj zamieniam Fluicir na Inmunat i dorzucam Colvitę :)

Wczoraj Pani Beatka z Natur House zamieniła mi Fluicir na Inmunat, w którym znajdziemy wyciąg z grzybków shii-take, szparagów oraz cytryny. Powinien wspomóc spalanie tkanki tłuszczowej oraz oczyścić wątrobę :) W smaku jest nieco gorszy niż poprzedni suplement, ale dodam sobie soku z cytryny i mój napój nabierze charakteru.

Do codziennej porcji suplementów dorzuciłam również Colvitę, której przez parę miesięcy nie brałam, a warto to robić, ponieważ Colvita zadba nie tylko o moją skórę podczas odchudzania, ale ogólnie wzmocni organizm i ochroni stawy przed kontuzją (bardzo skrótowo to ujmując).




2.7.12

Fibroki i Fluicir

Obiecałam napisać o Fibroki i Fluicir i dzisiaj to zrobię.
Zanim jednak do tego dojdzie zapraszam do odwiedzenia mojego głównego bloga, na którym zamieszczam podsumowanie tygodnia odchudzania ===> TUTAJ :)

Wróćmy jednak do moich "supli". Tydzień temu razem z dietą otrzymałam suplementy w postaci błonnikowych granulek Fibroki oraz fiolki Fluicir. Fibroki zazwyczaj sobie dosypuję rano do jogurtu. Granulki są smaczne i chrupiące, a w swym składzie zawierają żelazo, wapń i magnez. Zawarty w nich błonnik pomaga poskromić apetyt oraz oczyszcza przewód pokarmowy. Fluicir to soczek zamknięty w fiolce, który miesza się ze szklanką wody wypijaną rano i wieczorem. Zawiera ekstrakty z czarnych borówek, czerwonych winogron, cytryny - bogatych w przydatne podczas odchudzania witaminy. Myślę, że warto wspomagać się suplementami podczas odchudzania, ponieważ jest to dość trudny okres dla organizmu. Ważnym jest jednak, aby suplementy były odpowiednio dobrane przez fachowca.




30.6.12

Sobotnie rozważania o diecie :)

Miałam napisać o suplementach, które dostałam od Natur House, ale zostawię sobie tę przyjemność na później, bo temat nie ucieknie, a dzisiaj chciałabym poruszyć temat przestrzegania zasad diety.

Bardzo bałam się tego pierwszego tygodnia, powrotu do zdrowego jedzenia (choć muszę zaznaczyć, że znowu aż tak niezdrowo też się nie odżywiałam) i tego, że mogę mieć trudności w dostosowaniu się do nowego trybu życia. Rzeczywiście łatwo nie jest - musiałam w swoje chaotyczne życie wprowadzić element planowania, zwiększyć ilość i jakość posiłków, odrzucić niezdrowe nawyki (najgorszy to codzienna dawka słodkości do kawy latte) oraz zwiększyć aktywność ruchową. Przyznać się muszę, że aktywność ruchowa trochę kuleje, ale pracuję nad tym.

Ogólnie: jest dobrze, choć mogłoby być lepiej, a bałam się, że będzie gorzej ;)

Z innej beczki: wczoraj mój wypad w miasto się przedłużył i musiałam zjeść tam obiad. Wybór padł na wegetariański Green Way, gdzie za kilkanaście złotych dostałam ogromny talerz kaszy gryczanej polanej gulaszem meksykańskim (z mięsem sojowym) oraz 3 surówki, z czego jedna chwyciła mnie za serce, choć wypatrzyłam w niej jedynie 3 składniki: surowy kalafior, koperek i zielony ogórek - pycha :) Porcja była taka duża, że... połowę zostawiłam sobie na drugi dzień :) Pierwszą pułapkę udało się ominąć, ale z drugą już miałam większy problem. Wieczorem poszłam pograć w turnieju Scrabble na żywo i najpierw wypiłam grzecznie wodę mineralną z cytryną, ale po turnieju skusiłam się już na drinka (40 ml Żubrówki + sok jabłkowy Fortuny). Nie był to może duży grzech, ale jednak... Tak czy siak cieszę się, że nie skończyłam gorzej ;)

Meksykański gulasz z soi (Green Way) z surówkami

Woda mineralna ;)

Moje dzisiejsze śniadanie :)



28.6.12

Po długiej przerwie... powrót do diety i pisania

Długo mnie tutaj nie było. W tym czasie nie byłam zbyt grzeczna. Zdarzyło mi się popełnić kilka grzeszków, ale na szczęście nie zaowocowały klasycznym jojo. Ze 4 kg przybrałam w pół roku, ale potem waga stanęła w miejscu czekając chyba na ciąg dalszy diety i... się doczekała. W dodatku nie jest to dieta byle jaka, a pod okiem profesjonalistów, co niezwykle mnie cieszy :)
Wszystko zaczęło się od tego, że na blogu Kominka zobaczyłam post, w którym Kominek szukał 3 osób do eksperymentu :) Zgłosiłam się - zostałam wybrana i tak oto zaczął się kolejny etap mojego odchudzania się.


Jak wyglądała moja pierwsza wizyta w Natur House opisałam na moim głównym blogu, gdzie będę robiła podsumowania, a tutaj zajmę się szczegółami całej akcji.
Szczegóły przedstawiają się następująco: podczas wizyty w salonie Natur House w Blue City umówiłam się z Panią Beatką, że dietę rozpocznę w poniedziałek, 25 czerwca. Tak też uczyniłam. Staram się jeść 5 posiłków dziennie o stałych godzinach. Są to produkty zdrowe, wzbogacone o suplementy Natur House. W diecie tej unikam białego pieczywa, soli i cukru. O suplementach napiszę jutro, a tymczasem zostawię Was sam na sam ze zdjęciami mojego jedzonka, które właściwie niewiele się różni od tego, które jadałam wcześniej :)










27.11.11

Miewam głupie pomysły, ale je odganiam :)

Data dodania: 2011-11-27 10:57

Dzisiejszy dzień jest kolejnym naznaczonym kaszlem, katarem i bólem gardła. Dobrze, że gorączka jest już tylko wspomnieniem. W tytule napisałam o głupich pomysłach. Niestety ciągle muszę z nimi walczyć. Wczoraj chciałam wybrać się z Misiem na spacer, ale resztkami sił zostałam w domu. Dzisiaj rano sobie pomyślałam, że może ubiorę się cieplutko i pójdę potruchtać, ale ten kretyński pomysł też szybciutko sobie wybiłam z głowy. Jestem chora, więc muszę się kurować, a nie łazić po zimnym dworze, gdzie od 2 dni wieje zimny wiatr, pada deszcz i jest ohydnie. Teraz Misio właśnie jest na treningu w Pure. Też bym chciała mu towarzyszyć, zrobić sobie taki delikatny treninżek, ale szybko otrzeźwiałam dochodząc do wniosku, że trochę niefajnie jest rozsiewać swoje zarazki wśród klubowiczów nawet jeśli wśród nich jest moja konkurencja hehe ;)
Więc siedzę w domu, wystawiam aukcje na Allegro, piszę na blogach zerkając na FB i myślę sobie jak mało już czasu zostało do świąt...
---
Na fotce moja dzisiejsza przekąska: kakao (prawdziwe) na mleku ryżowym :) Pychotny dostawca magnezu :)

25.11.11

Światło jogi

Data dodania: 2011-11-25 09:32

Wczoraj prawie cały dzień bolała mnie głowa, a dzisiaj dla odmiany jestem chora. Do tego doszła "przerwa techniczna", więc na trening dotrę pewnie dopiero za tydzień. Przez kiepską formę przespałam popołudnie i wieczór, a potem zaczęłam pożerać co ciekawsze kąski w tv. Późnym wieczorem trafiłam na Światło jogi
http://efilmy.com.pl/filmy/26366/%C5%9Awiat%C5%82o-Jogi-Leap-of-Faith-(2008)-[Lektor].html
które obejrzałam z wielkim zainteresowaniem. Polecam :)
Jeszcze motywujący cytat na koniec:
„Spudłowałem ponad 9000 rzutów w mojej karierze. Przegrałem prawie 300 meczów. 26 razy powierzono mi rzut prowadzący do zwycięstwa drużyny...i spudłowałem. Zawodziłem ciągle i ciągle i ciągle w swoim życiu. I dlatego właśnie mogłem osiągnąć sukces." - M. Jordan

Chwilowo mnie nie ma

Data dodania: 2011-11-24 08:27

Nie ma mnie, bo walczę.
Właśnie przechodzę kumulację problemów, z których
staram się wygrzebać.

Komentarze:

Jan Kaczmarczyk
Dajesz, dajesz! Trzymam kciuki, żeby udało Ci się wygrzebać!
15 godziny 57 min.
Anna Szczybura
głowa do góry!! i wracaj tu do nas!
15 godziny 5 min.
Halinez
Dziękuję za wsparcie - robię co mogę :)
5 godziny 21 min.
Arleta Macierzyńska
Trzymaj się i wracaj szybko:)
5 godziny 17 min.
Halinez
Postaram się Arletko :)
5 godziny 5 min.